piątek, 4 marca 2011

~ Pstrąg pieczony z pesto ~

Ostatnio bombarduję swój organizm tzw. tłuszczami omega-3. Zajadam się awokado, świeżymi rybami, wędzonym łososiem, orzechami włoskimi i migdałami. Czy jest to wołanie organizmu o poszczególne składniki odżywcze zawarte w tych produktach, czy tylko moje łakomstwo?  Sama nie wiem, ale na pewno wychodzi mi to na zdrowie. Nie tęsknię za odstawionym przed dwoma miesiącami mięsem, słodyczami ani innym przetworzonym jedzeniem. Raz na dwa tygodnie staram się kupować świeże ryby, z których część mrożę, a część przygotowuję od razu. Dzisiaj zapraszam do przyrządzenia aromatycznego dorsza z domowym pesto!   
  
- 1 cały wypatroszony pstrąg lub dorada
- sól i pieprz

Rybę oczyściłam, dokładnie umyłam, osuszyłam papierowym ręcznikiem i natarłam pieprzem i solą. Następnie wyłożyłam ją na spory kawałek folii aluminiowej.

W mikserze zmiksowałam:
- sok z ½ cytryny
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- sól, pieprz
- 2 zmiażdżone ząbki czosnku
- pęczek bazylii
- pęczek natki pietruszki
- garść uprażonych pestek dyni i słonecznika
- 3 łyżki startego parmezanu

Pesto włożyłam do środka i na wierzch ryby. Zawinęłam folię w tzw. sakiewkę, położyłam w żaroodporne naczynie i wstawiłam do nagrzanego do 200st. piekarnika. Jako że mój pstrąg nie był mrożony, upiekł się w ciągu niecałych 30minut. Do tego można przygotować rukolę z prostym winegretem i brązowy ryż. Smacznego! 

sobota, 26 lutego 2011

~ Krem z pietruszki z marchewkowymi chipsami ~

A oto kolejna kremowa pozycja w lutowym menu. Tradycyjnie, jak to u mnie bywa, szybko, prosto i żeby starczyło na kilka najbliższych dni :) A żeby nie było nudno tym razem do przybrania chipsy marchewkowe! Wspaniały zamiennik tych ziemniaczano-niezdrowych z plastikowej torebki!

Zupa: 
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 2 posiekane ząbki czosnku
- 1 posiekany por
- 1 posiekana cebula
- 4 średnie obrane i pokrojone pietruszki
- 1 korzeń selera obrany i pokrojony w kostkę
- 1,5l wrzątku
- po ½ łyżeczki gałki muszkatołowej i ostrej papryki
- 2 liście laurowe, 3 ziarna ziela angielskiego
- sól i świeżo zmielony czarny pieprz

Do garnka wlałam oliwę, wrzuciłam czosnek, chwilę podsmażyłam, dodałam cebulę i por, zrumieniłam. Następnie wsypałam pietruszkę i seler, chwilę podsmażyłam i zalałam wrzątkiem. Doprawiłam do wrzenia, pogotowałam 5min. i zmniejszyłam ogień. Dodałam przyprawy, gdy warzywa zmiękły, wyjęłam liść laurowy oraz ziele i wszystko zmiksowałam na gładki krem.  

Chipsy marchewkowe: 
- 1 obrana marchewka, pokrojona obieraczką do warzyw w bardzo cienkie plasterki
- łyżka oliwy z oliwek
- sól, pieprz, oregano, estragon, bazylia, ostra papryka

Do miski wlałam oliwę, wsypałam przyprawy oraz marchewkę i wymieszałam. Rozłożyłam wszystko na blaszce przykrytej papierem do pieczenia i wstawiłam do nagrzanego do 200st. piekarnika na 30min. Od czasu do czasu zaglądałam do chipsów, gdyż cienka marchewka łatwo się przypala.

W między czasie zadzwoniłam do Pauliny z zaproszeniem na „ciepły posiłek”, które notabene zostało entuzjastycznie zaakceptowane, rozlałam zupę do miseczek, posypałam lekko pikantnymi chipsami z marchewki i voilà(!) danie było gotowe do zjedzenia. Smacznego!

piątek, 25 lutego 2011

~ Na śniadanie jaglana! ~

Jeśli doskwierają Wam zimowe mrozy, a na jajecznicę nie możecie już patrzeć, proponuję Wam przygotowanie zdrowego, pożywnego, ciepłego musli z kaszy jaglanej, gotowego  zaledwie w 15 minut!

Osobiście uwielbiam smak, który nadają mu orientalne przyprawy i możliwość nieustannego eksperymentowania z poszczególnymi składnikami tej potrawy, która nigdy się nie nudzi i zawsze dobrze smakuje!
  
Oryginalny przepis znalazłam w książce Ewy Dobek „5 przemian w kuchni i w życiu”:

- 1/2l wrzątku
- 3/4 filiżanki kaszy jaglanej (kilka razy opłukanej zimną wodą i raz wrzątkiem!)

Kaszę gotuję najpierw na dużym ogniu przez ok. 3 minuty, potem zmieniam na średni i wrzucam dalej…

- pokrojony w plastry banan
- szczypta imbiru
- sól
- jedno utarte jabłko
- szczypta kurkumy, garść orzechów włoskich
- ziarna słonecznika, cynamon, łyżka stołowa masła, miód do smaku
- ½ filiżanki płatków owsianych

Największa trudność tego musli, oprócz zachowania kolejności wrzucania składników (ważne w kuchni 5 przemian!), polega na odpowiedniej regulacji siły ognia, dlatego też każde z Was musi „wyczuć” odpowiednią dla kaszy temperaturę. Im mniej wody w garnku tym mniejszy powinien być ogień.

Moja wersja bez banana i masła:

- 1/2l wrzątku
- 3/4 filiżanki kaszy jaglanej (kilka razy opłukanej zimną wodą i raz wrzątkiem!)
- garść suszonej żurawiny (możecie zastąpić każdym innym suszonym owocem: daktyle, figi, morele…)

Kaszę i żurawinę gotuję na dużym ogniu przez ok. 3 minuty, potem zmieniam na średni i wrzucam dalej…

- imbir
- sól
- utarte jabłko
- kurkuma, garść słupków migdałów
- słonecznik, cynamon
- szczypta gałki muszkatołowej

Jak widzicie ta wersja jest mniej kaloryczna, gdyż nie ma w niej ani masła ani cukru, ale nie lubię rozpoczynać dnia „mdłymi” potrawami, dlatego też jeśli nie słodzę kaszy miodem czy syropem klonowym, posypuję ją ziarnami granatu i wtedy smakuje naprawdę wyśmienicie! Po tak energetyzującym i rozgrzewającym posiłku bez obaw wystawiam nos na zimno :)
Smacznego!

sobota, 5 lutego 2011

~ Ciasto marchewkowe ~

W deserach najbardziej intrygujące jest to, że składniki ani trochę nie przypominają ostatecznego wyglądu ciast, ciasteczek, muffinów, bez, kremów czy innych słodkości. Dlatego też najczęściej, gdy zabieram się za przygotowanie deseru nigdy nie mam pewności, czy efekt końcowy będzie zadowalający, a co najważniejsze zjadliwy. Jednak od czasu do czasu podejmuję się próby stworzenia czegoś z niczego, szczególnie jeśli są chętni do zjedzenia. Toteż wczoraj z okazji wieczoru filmowego u P. poimprowizowałam trochę z tym przepisem i stworzyłam własne, „soczyste” ciasto marchewkowe. Na wstępie proszę o wybaczenie za mało precyzyjne podawanie ilości :)
 
Ciasto:
- 2 jajka
- 1 szklanka brązowego cukru
- 150ml oleju roślinnego
- 1/3 filiżanki syropu klonowego
- 2 średnie marchewki (ok. 300g) starte na drobnej tarce
- 1 starte jabłko bez skórki
- spora garść (ok. 70g) uprażonych orzechów włoskich
- garść pestek słonecznika
- 50g wiórek kokosowych
- garść suszonego ananasa (może być papaja) moczonych we wrzątku przez 5 minut
- 1 szklanka mąki żytniej razowej
- po 1 łyżeczce cynamonu, sody, soli, przyprawy do ciastek korzennych
- ½ łyżeczki proszku do pieczenia

W dużej misce ubiłam jajka z cukrem, nie przestając ubijać dodawałam powoli olej i syrop klonowy. Następnie wsypałam marchewkę, jabłko, orzechy, pestki, wiórki, ananasa, dokładnie wymieszałam. Potem dosypywałam mąkę, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji ciasta, zależało mi na tym by nie było suche tylko soczyste i wilgotne, więc nie dałam całej mąki. Na koniec wsypałam przyprawy i proszek do pieczenia i dodałam więcej cukru (tym razem cukru pudru) bo było według mnie za mało słodkie. Dno okrągłej formy wyłożyłam papierem do pieczenia, a brzegi posmarowałam masłem. Przez 1h15min ciasto piekłam w nagrzanym do 150st. piekarniku, a po tym czasie jeszcze przez 20min w 180st.  
 
Krem:
- 1 op. serka Philadelphia o naturalnym smaku
- cukier puder, ok. 1 filiżanki
- 50 g masła

Serek i masło utarłam na gładką masę, a następnie porcjami dodawałam cukier. Ponieważ ciasto wyszło mi dość słodkie, nie chciałam przesadzić z kremem i dlatego dosładzałam go stopniowo.
Upieczone i ostudzone ciasto, przekroiłam   ostrożnie na pół, posmarować spód kremem, przykryłam wierzchem i wstawiłam na trochę do lodówki (niekoniecznie). Smacznego!  

czwartek, 3 lutego 2011

~ Łosoś na szpinakowym risotto ~

Akcji ryba na talerzu ciąg dalszy. Znowu w roli głównej występuje łosoś, tym razem jednak w towarzystwie pysznego risotto ze szpinakiem. Buon Appetito!

Dla 4 osób.
Łosoś:
- ok. 100g łososia na osobę (najlepiej bez skórki)
Marynata:
- 5 łyżek oliwy z oliwek
- 4 rozgniecione ząbki czosnku  
- 2 łyżki posiekanego koperku
- 1 łyżka pieprzu cytrynowego
- sól do smaku
Z łososia usunęłam skórę, umyłam go, osuszyłam i podzieliłam na porcje. W misce przygotowałam marynatę mieszając wszystkie składniki, wysmarowałam nią dokładnie rybę i odstawiłam do lodówki na około 2 godziny, ale jeśli ryba jest bardzo świeża można ją marynować nawet niecałe pół godziny. Następnie rozłożyłam łososia na dnie naczynia żaroodpornego i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 20 minut. W tym czasie przygotowałam risotto…

Risotto:
- 1 szklanka ryżu
- 1 cebula pokrojona w drobną kostkę
- 1 zmiażdżony ząbek czosnku
- szklanka białego wina
- 10 pokrojonych suszonych pomidorów
- 1/1,5l bulionu drobiowego
- 1 opakowanie świeżego szpinaku, pozbawionego łodyżek
- 50g sera pleśniowego Lazur
- 5 łyżek parmezanu (opcjonalnie)
- 1 łyżeczka suszonego tymianku
- sól i pieprz do smaku
Cebulkę podsmażyłam, wcisnęłam czosnek, wsypałam ryż. Smażyłam aż ryż stał się szklisty, wlałam wino, odparowałam alkohol i dodałam tymianek, suszone pomidory, gotowałam podlewając bulionem zaraz po tym jak poprzednią porcję "wypił" ryż. Gdy ryż zrobił się już wystarczająco miękki dodałam szpinak, ser pleśniowy i doprawiłam wsztsrko do smaku. Na koniec posypałam risotto parmezanem. Czas gotowania ryżu wyniósł ok. 35 minut.

sobota, 22 stycznia 2011

~ Awokado i łosoś na carpaccio z buraka ~

Przez mój nowy „bezmięsny styl jedzenia” na nowo zakochałam się w awokado, a w duecie z pysznym wędzonym łososiem…mmm…naprawdę nie mogę się oprzeć okazji  łączenia tych dwóch składników. Dlatego też intensywnie przeglądam wszystkie posiadane przeze mnie książki kucharskie lub dostępne w Internecie strony kulinarne w poszukiwaniu przepisów, które zaspokoją moje łakomstwo. I tak ostatnio trafiłam na bardzo ciekawy przepis, na sałatkę, która jest naprawdę smaczna i sycąca, jednocześnie lekkostrawna. Troszkę zmieniłam oryginalną recepturę, a oto co z tego wyszło:
 - ½ buraka
- ½ awokado
- wędzony łosoś (najlepiej w kawałku)
- twarogowy ser kozi (Chavroux)
Sos:
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżeczka miodu
- po łyżeczce posiekanego szczypiorku i koperku
- sól i pieprz

Połówkę umytego buraka zawinęłam w folie aluminiową i wstawiłam na ok. 50 minut do nagrzanego do 180st. piekarnika. W tym czasie jak burak się piekł, w słoiczku wymieszałam wszystkie składniki na sos. Pamiętajcie jednak, że nie należy ściśle trzymać się podanych przeze mnie ilości, ponieważ sami powinniście wyczuć jaki sos najbardziej Wam odpowiada.

Gdy burak był już gotowy, obrałam go ze skórki i odstawiłam do ostygnięcia, następnie pokroiłam go w bardzo cienkie plasterki (użyłam obieraczki do warzyw), wymieszałam z częścią sosu i położyłam na talerz.

Awokado obrałam, pokroiłam w kosteczkę, wymieszałam z sosem i położyłam na plastrach z buraka.

Łososia pokroiłam w plasterki, też wymieszałam z sosem i ułożyłam na awokado. Następnie dodałam  kozi ser, 
polałam wszystko resztką sosu i udekorowałam posiekanym koperkiem i szczypiorkiem. Smacznego!

piątek, 21 stycznia 2011

~ Brukselka wegetariańska ~

Poświąteczne przejedzenie daje o sobie znać, za każdym razem gdy pomyślę lub popatrzę na jakieś mięsne danie. Z tego powodu na pewien czas postanowiłam wykreślić ten składnik z mojego jadłospisu. Niestety nigdy nie miałam ani ambicji ani predyspozycji do zostania wegetarianką, a tym bardziej weganką. Lubię mięso. Jagnięcinę, baranina… ale skoro organizm odmawia współpracy, trzeba przecież ten konflikt jakoś załagodzić. Dlatego też od pewnego czasu jem kasze, ryby (świeże i wędzone), sycące sałatki, bezmięsne zupy i szczerze powiedziawszy doskonale się z tym czuję. Chociaż nadal nie jest to wystarczająco dobry powód do zrezygnowania z mięsa na zawsze.

Tak czy inaczej dziś na obiad była brukselka. Bez boczku czy pancetty, jednak żeby nie było nudno, dodałam do niej prażone pestki dyni i parmezan…
- 10 brukselek
- oliwa z oliwek
- 1 ząbek czosnku
- pestki dyni (uprażone)
- łyżeczka sosu sojowego
- starty parmezan
- natka pietruszki
- pieprz
Brukselkę umyłam i obrałam z „brzydkich” liści. Przez 15 minut gotowałam na parze (we wrzątku około 20 minut, ważne żeby jej nie rozgotować). Przekroiłam na pół. Na patelni rozgrzałam oliwę, dodałam pokrojony ząbek czosnku i brukselkę, chwilę podsmażyłam. Następnie dodałam pestki, sos sojowy i pieprz. Posypałam wszystko parmezanem oraz natką i smażyłam jeszcze przez minutę.
Dzięki parmezanowi brukselka była przyjemnie chrupiąca, a pestki i sos sojowy nadały temu daniu odrobinę wyjątkowości  i egzotyki. Smacznego!