sobota, 20 listopada 2010

~ Błyskawiczny łosoś i dziki ryż ~

Każdy z nas ma w zanadrzu taki tajny przepis na danie, które zawsze ratuje mu skórę w razie niespodziewanej wizyty głodnych gości, braku czasu na gotowanie skomplikowanych potraw, czy też wilczego apetytu niedającego się zaspokoić zwyczajną kanapką.


Dzisiaj chcę podzielić się z Wami takim przepisem , który moja Mama przywiozła kiedyś z Moskwy. Danie smakuje wyśmienicie, pachnie zachęcająco,  apetycznie wygląda,  a wszystko to uzyskujemy jedynie w niecałe 30 minut łącząc następujące składniki:

  - dzwonki lub filet łososia, pokrojony w 5cm pasy (ilość w zależności od liczby porcji jaką chcemy uzyskać)
- ½ łyżki soli i ½ łyżki cukru do posypania ryby
- 150g startego żółtego sera (lub więcej)
- cebula pokrojona w półksiężyce
- por pokrojony w plasterki
- 2 łyżki oliwy z oliwek




Sos:
- kubeczek jogurtu naturalnego
- 3 stołowe łyżki majonezu
- sok z ¼ cytryny
- łyżka musztardy Dijon
- suszone zioła, np. cząber, tymianek
- sól i świeżo zmielony czarny pieprz

Wszystkie składniki na sos mieszamy w misce i ewentualnie dodajemy według uznania więcej poszczególnych składników, ważne by sos nie wyszedł zbyt mdły lub zbyt słony!



Na patelni podsmażamy cebulę i por, następnie zmniejszamy ogień na średni i na płasko rozprowadzone warzywa układamy łososia skórką do boku, przyprawiamy go mieszanką soli i cukru (nie musimy używać całej ilości!), posypujemy startym serem i polewamy sosem. Przykrywamy pokrywką i dajemy rybie gotować się przez 15 minut. W tym czasie możecie rozstawić talerze, rozłożyć sztućce i napić się dobrego białego wina, a jeśli wolicie spędzić ten czas bardziej aktywnie, to proponuję przygotować orzeźwiającą sałatkę z dzikiego ryżu:

- 100g dzikiego ryżu wcześniej ugotowanego zgodnie z przepisem na opakowaniu z dodatkiem kostki rosołowej (np. drobiowej)
- posiekana natka pietruszki  i szczypiorek


Do przyprawienia tej prostej sałatki na zimno idealnie pasuje sos, który wyszedł z rąk pewnej energicznej wielbicielki awokado, którą poznałam w programie „Gotuj o wszystko” :)

Sos Marietki:
- 2 łyżki soku z cytryny
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 1 płaska łyżeczka cukru
- suszony estragon i rozmaryn
- 1 łyżeczka zalewy wzięta z marynowanego pieprzu (bez pieprzu) lub białego octu winnego
- sól, pieprz do smaku

  
Składniki na sos wymieszać w słoiczku. Dodać do wymieszanego ze świeżymi ziołami ryżu. Można wstawić sałatkę do lodówki pozwalając jej przejść smakiem przypraw lub od razu podawać na stół do gotowego już przecież błyskawicznego dania z łososia. Smacznego!


poniedziałek, 8 listopada 2010

~ La pasta ~

Biedni Włosi, mają strasznie ciężkie życie, w kółko jedzą ten makaron, makaron i jeszcze raz makaron. Ale jak ktoś kiedyś mądrze powiedział „co dwie głowy to nie jedna”, a co dopiero jeśli jest ich ponad 60mln?! Ile ludzi, temperamentów, smaków i upodobań, tyle też istnieje pomysłów na smaczną pastę.
 
Przyznaję, że spożywanie makaronu jest dla mnie mniej więcej tym, czym dla odchudzających się osób jedzenie po 18ej. Wiadomo jednak, że jest to posiłek tak prosty w przygotowaniu i zarazem tak smaczny, że nawet najwięksi jego przeciwnicy lub powiedzmy sobie szczerze – tchórze, od czasu do czasu mają ochotę na miskę pełną długich spaghetti, fantazyjnych fusilli albo drobnych orzo. A jeśli uzupełni się to ulubionym sosem lub pesto… Mmm… mamma mia! Che bello!
Żeby nie zapychać się bezsensu pełno jajecznymi rozgotowanymi kluchami, wybrałam makaron z mąki orkiszowej. Żeby nie robić ciężkiego i tłustego sosu mięsnego, zdecydowałam się na lekkie i orzeźwiające pesto ze szpinaku. Podając do stołu zadbałam o włoską muzykę w tle, kieliszki napełnione białym winem i ciekawą rozmowę z rodziną. I takim oto sposobem oswoiłam swój strach przed węglowodanami. I było warto, poza tym nie ma nic bardziej bezpiecznego dla naszej sylwetki jak pełnoziarnisty makaron ugotowany al dente!
- 1 opakowanie pełnoziarnistego makaronu (kształt dowolny)
- 2 garście liści świeżego szpinaku
- 100g tartego parmezanu
- garść prażonych pestek dyni
- 1 zmiażdżony ząbek czosnku
- oliwa z oliwek
- sól, pieprz do smaku

Składniki na pesto zmiksowałam w mikserze i w zależności od tego jaką konsystencję chcecie uzyskać dodajcie więcej szpinaku (gęstsza) lub więcej oliwy (rzadsza). Do gotującej się, osolonej wody wrzuciłam makaron i gotowałam o mniej więcej 2min. krócej niż podał producent na opakowaniu, aczkolwiek najlepiej jest spróbować czy makaron jest już na tyle gotowy, że nie jest twardy ale też stawia lekki opór przy rozgryzaniu. Jak się ostatnio nauczyłam od wielkich szefów kuchni, do wody na makaron nie dodaje się oliwy ani masła ani innych temu podobnych. Przede wszystkim dlatego, że i tak tłuszcz pływa po powierzchni, a gdy odcedzamy kluski ląduje do zlewu jako pierwszy. Jeśli nie mamy zamiaru dodawać makaronu do sosu (tak, to makaron dodaje się do sosu a nie sos do makaronu!) od razu po odcedzeniu, możemy dopiero wtedy skropić go kilkoma kroplami oliwy. Wracając do przepisu, ugotowany makaron wrzuciłam na patelnię (z odrobiną oliwy), dodałam pesto, wymieszałam dokładnie, a po nałożeniu na talerz posypałam pozostałym serem. A do tego…

…bakłażanowe roladki z kozim serem i włoską szynką:
- 1 bakłażan, pokrojony w cienkie plastry
- opakowanie włoskiej szynki (podobnej do parmeńskiej)
- opakowanie koziego sera w plastrach
- 8 suszonych pomidorów w oliwie
- sól, pieprz i oliwa z oliwek do posmarowania bakłażana

Cienkie plastry bakłażana posmarowałam z obydwu stron oliwą, posypałam solą i pieprzem i upiekłam w piekarniku rozgrzanym do 180st. ułożone na pergaminie. Pieczenie zajmuje ok. 15min, ale warto doglądać warzyw, by się nie przypaliły, poza tym niektóre plastry mogą wymagać przewrócenia. Najlepiej zrobić to wcześniej. Potem układam upieczone bakłażany jeden na drugim na talerzu i przykrywam folią, dzięki temu przechodzą wilgocią i łatwo się później zawijają.
Suszone pomidory miksuję na pastę, którą smaruję plastry bakłażana. Na to układam ½ plastra szynki i kawałek sera koziego. Zawijam i układam w naczyniu żaroodpornym. Ruloniki wkładam jeszcze do piekarnika do momentu aż ser się rozpuści. Podaję razem z makaronem, by słonym smakiem szynki i koziego sera zrównoważyć delikatny smak szpinakowego pesto.


    

piątek, 5 listopada 2010

~ Krem z pieczonych buraczków ~



A w przerwie na reklamy, w końcu nie samym cukrem człowiek żyje (choć wielu by chciało, oj tak!), chętnie polecę Wam kolejny wypróbowany niedawno przeze mnie przepis (rownież z Kwestii Smaku, nic nie poradzę na to, że autorka ma doskonałe wyczucie i świetnie robi objaśnienia), który także został zaaprobowany przez resztę domowników.

Żeby nie było nudno i banalnie zamiast śmietany dodałam „kulkę” zrobioną z koziego serka i drobno posiekanego szczypiorku.

~ Polsko-włoski romans ~

Postanowiłam wyreżyserować swój własny serial. Ale nie potrzebuję ani kamer ani ekipy dźwiękowej ani tuzina kiepskich aktorów. Ta produkcja będzie miała jednego reżysera, mnie. A kto zagra główne role? Cóż, wszystko zależy od odcinka…

Odcinek 1.
Tytuł: Romans polsko-włoski. Czyli jak połączyć Sernik z Tiramisu.

Akcja: Poleje się rum i rozpłynie się czekolada…

Wystąpią: Ser twarogowy, biszkopty i espresso.

Jakiej udzielilibyście odpowiedzi na pytanie o wymienienie dwóch najbardziej popularnych/lubianych polskich ciast? Zapewne na Waszej liście znalazłaby się szarlotka, makowiec albo sernik. A gdyby ktoś zapytał mnie, które z polskich ciast umiem zrobić? Uf, dobrze, że jeszcze nikt nie miał takiej okazji. Całe szczęście ja ostatnio miałam takich okazji kilka. Okazji do kucharzenia oraz okazji do poznania czarnej strony gotowania, czyli okazji do zrobienia grzechu wartych deserów.


Tak więc wszystkie miski, garnki i talerze poszły w ruch. Gdybym miała w kuchni drzwi, zapewne wydobywały się zza nich kłęby pary. Tak czy inaczej pierwsze wyzwanie uważam za pokonane, gdyż bez pomocy kuchennych robotów ani innych technologicznych wynalazków udało mi się zrobić wyśmienity Sernik Tiramisu według tego przepisu. Wyszło polsko-włosko, ciekawie i pysznie. Oczywiście trochę trzeba się napracować, ale dla końcowego efektu – warto! Dla mnie największym zaskoczeniem, zaraz po tym, że ciasto wyszło, była doskonała śmietanowa polewa. Że ktoś w ogóle wpadł na coś takiego! Życzę smacznego!